W 1804 roku przeorganizowana dopiero co przez Dominique Vivant Denona (głównego autora słynnej Description de l’Égypte) paryska Mennica Medali wybiła medal, który moim skromnym zdaniem powinien być przedmiotem zawiści współczesnych copywriterów, jeśli chodzi o pomysłowość przekazu.
Medal ten został wydany jako zachęta do powszechnych szczepień przeciwko ospie prawdziwej (czarnej) – konkretnie była to metoda zwana wakcynacją, opracowana w 1796 r. przez brytyjskiego przyrodnika i lekarza Edwarda Jennera, w Anglii na uznanie jej skuteczności i odpowiednią ustawę legalizującą ten zabieg czekano jednak aż do 1840, a w 1853 szczepienia uznano za wskazane i obowiązkowe dla dzieci, których stan zdrowia na to pozwalał. Podobna metoda uodparniania organizmu, z użyciem śladowych dawek wymazu ze zmienionych chorobowo miejsc, zwana wariolacją, znana była od dawna w Chinach, a w czasach nowożytnych w Turcji (skąd w początkach XVIII w. wiedza o niej dotarła do Anglii). Jenner udoskonalił ją o tyle, że posłużył się materiałem z lżejszej odmiany choroby, ospy krowianki, co zmniejszało szanse śmiertelnych powikłań poszczepiennych. Źródłem tego pomysłu była obserwacja, że dojarki zarażone krowianką nie zapadają na ospę prawdziwą, która była plagą osiemnastowiecznej Europy. Sam Jenner był we wczesnej młodości obiektem stosowanej z rzadka metody tureckiej, ale okres indukowanej choroby przeszedł bardzo ciężko, postanowił więc ulepszyć sposób uodparniania na nią ludzi.
Pierwszym europejskim krajem, który wprowadził powszechne szczepienia była Francja. W 1804 rozpoczęła się kampania (dziś nazwalibyśmy ją społeczną) na rzecz upowszechniania szczepień ochronnych, w 1805 cesarz Napoleon wydał dekret o obowiązkowych powszechnych szczepieniach w armii, jednocześnie zachęcano matki do szczepienia dzieci. W 1811 zaszczepiony został długo wyczekiwany jedyny syn Napoleona i Marii Luizy, noszący wówczas tytuł Króla Rzymu. Sam cesarz miał się wyrazić o szczepionce jako o „największym darze dla ludzkości”. W 1811 również w Księstwie Warszawskim wprowadzony został obowiązek szczepień przeciwko ospie, ale szczepienia praktykowano pod wpływem francuskim już od 1808.
Wróćmy jednak do medalu. Przedstawia on dwie postacie: brodatego mężczyznę wspartego na lasce owiniętej splotami węża i obejmującego piękną nagą kobietę; ich twarze zwrócone są ku sobie, jakby prowadzili niezobowiązującą konwersację. Gest mężczyzny jest bardziej opiekuńczy niż erotyczny, pomimo nagości kobiety. W mężczyźnie bez trudu rozpoznajemy oczywiście Asklepiosa, greckiego boga medycyny i lekarzy, syna Apollina i Koronis. Jego postać jest prawdopodobnie oparta na konkretnej rzeźbie, jak zazwyczaj w przypadku Denona, który medal projektował – niestety nie udało mi się na razie ustalić, jakiej. Musi się, niestety, zgodzić kilka elementów: układ szaty, fryzura, układ laski, wreszcie – musi być pewność albo przynajmniej duże prawdopodobieństwo, że Denon znał konkretny zabytek, choćby z rycin. Najczęściej umieszczał na medalach obiekty z własnej kolekcji lub z kolekcji Muzeum w Luwrze, którego był dyrektorem, i w którym zgromadził (ku zachwytowi jednych i zgrozie drugich, bo trochę per fas et nefas) największą kolekcję arcydzieł sztuki wszech czasów, później częściowo również niekoniecznie legalnie, bo część restytucji wcale restytucją nie była, rozwiezioną z powrotem po Europie. Ale to temat na osobny wpis.
Tak właśnie było w przypadku drugiej postaci, której tożsamość jest absolutnie pewna: to Wenus Medycejska, która w 1803 roku triumfalnie przybyła do Paryża. Pominę szczegóły testamentu ostatniej Medyceuszki, dyplomatycznych akrobacji, które transfer posągu umożliwiły, powitania w Paryżu i reakcji w Toskanii, a także medalu wybitego z tej okazji, ponieważ to również temat na osobny wpis. W każdym razie w zasobach internetu da się znaleźć zdjęcie, które przedstawia ją w niemal dokładnie tym samym ujęciu, jeśli nie liczyć skłonu głowy ku Asklepiosowi (co pozwala sądzić, że układem głowy boga medycyny można się nie przejmować, poszukując analogii) i braku delfina u boku.
W 1804 Wenus Medycejska została twarzą pronaukowej, proszczepionkowej kampanii. Przekaz jest prosty, a zarazem bardzo mocny w kontekście zniekształcającej, oszpecającej choroby, która nawet najwyżej urodzone księżniczki mogła uczynić nieprzydatnymi do dynastycznego małżeństwa – przez taki przypadek swojej starszej siostry nieliczona w matrymonialnych planach Marii Teresy jej najmłodsza córka Maria Antonina została królową Francji. Asklepios, medycyna, bierze pod swoją opiekę piękno – temu służy szczepionka. W polach medalu widzimy dodatkowo krowę i narzędzie służące do nakłuwania skóry w procesie wakcynacji. W odcinku, czyli pod stopami postaci, widnieje napis „La vaccine” – francuskie, ale i angielskie słowo oznaczające szczepionkę zachowało w leksykalnej pamięci krowę, która pomogła Jennerowi wymyślić bezpieczniejszy sposób uodparniania ludzkości na najstraszniejszą chorobę epoki.
W Anglii, ojczyźnie wakcynacji, trwała tymczasem kampania antyszczepionkowa. Jej hasła jako żywo przypominały to, co teraz szerzy się w internecie i niestety również w realnym świecie. W korespondencji Jennera zachował się list do polskiego lekarza, pioniera akcji szczepionkowej w Wilnie, Józefa Franka. Jenner przytacza tam argumenty antyszczepionkowców: rzekomo ludziom wyrastały po szczepieniu krowie rogi albo też mieli ryczeć jak krowy. Zdaniem przeciwników wakcynacji szczepienia były zagrożeniem dla ludzkości. Ilustrację tych nastrojów znajdujemy na karykaturze Jamesa Gillraya, skądinąd jednego z najbardziej zaciekłych autorów brytyjskiej propagandy antynapoleońskiej. Widzimy tu zaszczepionych z rosnącymi rogami, plujących krowami, a także na ścianie obrazek z krową jako złotym cielcem. Karykatura pochodzi z 1802 roku, ale niewykluczone, że później entuzjastyczny stosunek Napoleona do szczepionek (i to zamanifestowany niedługo po zerwaniu przez Brytyjczyków pokoju z Amiens i w sytuacji rosnących antyfrancuskich nastrojów politycznych w Anglii) przyczynił się do niechęci władz i uczonych brytyjskich do szczepień ochronnych.
PS. Wpis lekko wyedytowałam (doprecyzowałam językowo) dzięki uwadze w jednym z komentarzy, dziękuję Komentatorce!
Komentarze