Historia i sztuka

15 marca 2015
Kategorie: Film, Historia, Rocznice Tagi: Tagi: , , , ,

Marzec to dla monarchii niebezpieczna pora

Opublikowano: 15.03.2015, 13:27

Miniserial z 2002 roku zatytułowany po prostu Napoleon był jedną z najkosztowniejszych europejskich produkcji obecnego stulecia i taką, która zgromadziła bodaj najwięcej gwiazd naszego kontynentu. Niestety jest to zaledwie bardzo ładnie zrobiony, zasadniczo świetnie obsadzony (choć o tym, zwłaszcza odnośnie pierwszego odcinka wypadałoby napisać osobną recenzję) i dobrze zagrany bryk – akcja przesuwa się od jednego ważnego epizodu do kolejnych, a cliffhanger z końca pierwszego odcinka (zamach na Pierwszego Konsula w wigilię 1801 roku) chyba nikogo nie zaniepokoił w kwestii dalszych losów głównego bohatera… Ten serial jest po prostu za krótki, żeby opowiedzieć całą historię, więc ją streszcza. Napiszę może kiedyś tę recenzję, wtedy zajmę się obsadą i wyborem wątków fabularnych, na razie potrzebny mi jest ten serial  (oraz inny film), a konkretnie jedna sekwencja, pretekstowo*.

Bo tam jest jeden naprawdę świetny epizod, który w zasadzie streszcza wszystko. Żeby było zabawniej, to akurat jest epizod, który zarazem miał miejsce jak i nie miał, jest bowiem zbitką dwóch, a właściwie nawet trzech zdarzeń. Zdarzeń, które rozegrały się dwieście lat temu, konkretnie jedno z nich dwieście lat i tydzień temu, drugie – w zasadzie równe dwieście, trzecie – dwieście bez trzech dni.

laffrey

Rys. Bellangé, ryt. Gaitte: Powrót Napoleona z Elby (1839)

Co ciekawe, Yves Simoneau ukazał to zdarzenie to podobnie jak trzydzieści lat wcześniej Siergiej Bondarczuk w rosyjsko-włoskim Waterloo (1970) – z tym że jakkolwiek u Bondarczuka rozmach filmowy niby jest większy, ale jak dla mnie coś w tej scenie nie gra, coś w niej brzmi niedobrze (Rod Steiger w roli głównej brzmi mi zdecydowanie niedobrze, ale w tej scenie to coś więcej niż kwestia obsady). Oczywiście każdy może sobie ocenić sam, pod wpisem podaję linki do odpowiednich klipów na YouTube.

Istotne, że oba filmy w taki sam sposób kondensują zdarzenia z półtora tygodnia w jednym epizodzie.

Ale po kolei. W filmach mamy taki przebieg wypadków: powracający z Elby Napoleon (idący pieszo wraz z Cambronnem i oddziałem przywiezionym z wyspy) spotyka na swojej drodze królewskie wojsko. Rozpoznaje sztandar 5 Pułku Piechoty Liniowej oraz dowodzącego żołnierzami marszałka Michela Neya. Dowódca wydaje rozkaz strzału, ale żołnierze nie strzelają. W pełnej napięcia scenie Napoleon samotnie staje naprzeciwko wysłanych przeciwko niemu żołnierzy i wygłasza do nich krótką przemowę: jeśli ktoś chce zastrzelić swojego cesarza, oto on. Oczywiście nikt nie strzela, Ney ofiarowuje cesarzowi swoją szpadę, która zostaje mu zwrócona wraz z zaproszeniem do dalszego wspólnego marszu na Paryż; u Simoneau panowie dodatkowo rzucają się sobie w ramiona.

W obu filmach jest to w zasadzie rozegrane tak samo. Simoneau zdecydowanie ładniej filmuje samą konfrontację: dopiero wraz ze zbliżającym się do Neya cesarzem dostrzegamy, że za wydawałoby się niewielką grupką żołnierzy stoi cały duży batalion; podczas tego samotnego marszu widzimy w tle chłopów z widłami nadbiegających ku żołnierzom z Elby i stających z nim ramię w ramię przeciwko siłom królewskim. Bondarczuk niepotrzebnie rozstawia po wzgórzach mnóstwo oddziałów jak do regularnej bitwy, natomiast próbuje poprzez drobne gesty ukazać napięcie, jakie musiało towarzyszyć tak ryzykownemu – i genialnemu zarazem – posunięciu (niestety zastosowane zabiegi filmowe, zwłaszcza te gwałtowne zbliżenia i najazdy na szczegóły, dość dramatycznie się zestarzały). W kwestii detali Simoneau ma u mnie plusa za to, że Cambronne rzuca w pewnym momencie „Merde”, Bondarczuk – za ogranie ikonicznego gestu z rękami założonymi za plecy.

Charles, baron von Steuben: Powrót Napoleona z Elby (1818)

 

A teraz rozbierzmy ten epizod na części składowe.

7 marca niewątpliwie miał miejsce epizod pokazany w filmach: spotkanie z batalionem 5 Pułku Piechoty Liniowej, co jest skądinąd symboliczne, bo był to jeden z najstarszych i najsławniejszych pułków w armii francuskiej, stworzony w połowie XVI w. przez protestantów z Nawarry, zasłużony w wielu bitwach, w tym stosunkowo niedawno, w latach ’90 XVIII w., w I kampanii w Italii. Konfrontacja miała miejsce pod miejscowością Laffrey w pobliżu Grenoble, wezwanie do żołnierzy zacytowane jest w filmach niemal dosłownie, batalion w zasadzie natychmiast zmienił stronę. Chłopi bardzo zdecydowanie opowiedzieli się za cesarzem, przestraszeni restauracyjnymi porządkami, obejmującymi restytucję majątków arystokracji i de facto koniec z uwłaszczeniem, więc wprowadzenie ich poparcia u Simoneau ma sens. Tylko że w Laffrey nie było marszałka Neya, który wcześniej wyruszył z Paryża z zupełnie innym oddziałem, ponoć obiecując królowi przyprowadzić uzurpatora w żelaznej klatce.

Trudno powiedzieć, co z początku zamierzał i kiedy zmienił zdanie, jeśli istotnie je zmieniał. Podobno jednak nocy z 14 na 15 marca nie przespał, roztrząsając kwestie lojalności i podjął w końcu decyzję wsparcia swojego dawnego wodza i przyjaciela. 15 marca wydał w tej sprawie bardzo emocjonalną proklamację do swoich żołnierzy. Niemnej samo spotkanie Napoleona z Neyem miało miejsce dopiero 18 marca w Auxerre, przy drzwiach zamkniętych. Podobno długo i ostro się kłócili, głównie o polityczny ustrój odnowionego cesarstwa. Podobno następnie rzeczywiście, jak u Simoneau, w końcu publicznie rzucili się sobie w ramiona. Marszałek więcej już lojalności nie zmienił i przypłacił to życiem, bo król nie wybaczał.

Ney_Proclamation_March_1815

Filmy zebrały te kluczowe momenty drogi do Paryża w jeden epizod – z filmowego punktu słusznie. Mamy tu wszystko: efektowną konfrontację z wojskiem (7.03), wahania jednego z najważniejszych dowódców (14/15.03) i przebaczenie zdrady dawnemu przyjacielowi (18.03). Wszystko jednak wskazuje na to, że filmowcy nie byli pierwsi w takim skrótowym ujmowaniu wydarzeń tych tygodni. Marzec, wraz ze wspomnieniem tych dwóch wydarzeń, które mocno zapisały się w popularnej pamięci, stał się przekleństwem Restauracji. Przez długie lata, nawet po śmierci Napoleona w 1821 roku (co najmniej do 1825) w marcu nabierały siły pogłoski  o rychłym powrocie cesarza, wzmagały się też nastroje antyrojalistyczne.  W marcu zwiększano zatem dozór policyjny, a jeden z raportów z roku 1817 brzmiał następująco: „Ten miesiąc, naznaczony wielokrotnie przez niezwykłe zdarzenia, wybierany jest zawsze przez elementy wywrotowe, które chcą wykorzystać łatwowierność ludu.” Nie tylko czas, również miejsca pozostały mocno związane z wydarzeniami marca 1815. Kiedy w 1820 roku prefekt departamentu Izery, baron d’Haussez, wyruszył na objazd swojego terytorium, w Laffrey spotkało go bardzo niemiłe i wręcz groźne przyjęcie ze strony lokalnych chłopów, którzy przegnali go okrzykami „Vive l’Empereur!” i zapowiedziami rychłego powrotu cesarza.

Sceny filmowe streszczają zatem wszystko to, czego najbardziej bała się Restauracja: poparcie ludowe i poparcie wojska oraz charyzmatycznych dowódców.

A że dziś Idy marcowe, warto może również dodać, że w antyburbońskiej propagandzie w 1815 roku ten wątek też się pojawiał – marzec miał wieszczyć rychły koniec tyranii i powtórkę z 1791, z młodszym bratem Ludwika XVI na szafocie.


Linki do konkretnych scen filmowych:

Waterloo (reż. S. Bondarczuk, 1970)

Napoleon (reż. Y. Simoneau, 2002)

Cytat z raportu policyjnego za S. Hazareesingh, The Legend of Napoleon, London 2004, s. 46.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.